sobota, 3 września 2011

i'm really getting tired of this shit

Moje życie zaczęło przypominać tani brazylijski serial, czego nie chciałam i nie planowałam. Posłuchaj.

Było sobie trzech mężczyzn: Człowiek, Przyjaciel i Nieznany. Nikt nigdy nie wiedział, czy czuli do P. to samo lub czy czuli do niej coś w ogóle. P. była zakochana w Człowieku, ale bardzo ją ranił. W momencie jednego z większych kryzysów pojawił się w jej życiu Przyjaciel - właściwie to do tego życia wrócił na nowo, bo przecież znali się od dawna. Przyjaciel był podporą w ciężkich chwilach i gdy Człowiek zaczął zadawać P. zbyt duży ból, by go wytrzymać, pomógł jej uwolnić się od Niego.
Człowiek wydawał się być twardy - na wiadomość o tym, że P. chce się rozstać, zapytał tylko, czy go kocha i czy teraz może się umawiać z innymi dziewczynami. P. było z tym wiele łatwiej - okazanie chamstwa na zakończenie związku to bardzo dobry środek znieczulający. Wieczorem zrobiło się jej jednak smutno, więc wyszła z Przyjacielem, Nieznanym i kilkoma innymi znajomymi. Wstąpili do miejsca X i tam P. zatopiła swoje smutki, stymulując swój układ nerwowy środkiem Y.
Chyba wtedy zaczęło się mieszać. Widząc dwa (a może jedno?) nieodebrane połączenia od Człowieka, odeszła na chwilę od towarzystwa i oddzwoniła. Kazała mu się dobrze bawić z koleżanką, z którą miał się spotkać, przekazała całusy i powiedziała, że go kocha. Jakby parę godzin wcześniej go nie rzuciła.
Wróciła do X. Tam Przyjaciel zaczął trzymać ją za rękę. Nie cofnęła swojej. Trwali tak długo i nie chciało im się wychodzić. Odprowadzając P. wraz z innymi, odważył się ją przytulić. Z Nieznanym zamieniła może kilka zdań.
W nocy napisał Człowiek. Twierdził, że kocha P. i chce z nią być, lecz ona była już uodporniona na takie wyznania. Ile razy można słuchać tego samego? Ile obietnic bez pokrycia musi złożyć mężczyzna, by zakochana kobieta przestała mu ufać? Sto? Tysiąc? Milion. Tak czy tak Człowiek swój limit wyczerpał.
Rano P. wstała, starając się kompletnie nie myśleć o nikim prócz siebie. Tyle miesięcy dawała z siebie wszystko, by Człowiek był szczęśliwy. Teraz kolej na nią.
Po południu odezwał się Nieznany. Chciał się spotkać, a P. zaprosiła go w żartach do miejscowości Y. Bardzo ją zaskoczył mówiąc, że jutro wpadnie. I wpadł.
Spotkanie nie należało do najciekawszych, rozmowa ciągle schodziła na jeden czy dwa tematy. W pewnym momencie Nieznany objął P., a ona się odsunęła twierdząc, że ma dosyć związków. Musi ochłonąć. Potem pożegnała się i poszła.
Wieczorem planowane było ostatnie spotkanie z Człowiekiem. Tak, by sobie wszystko wyjaśnić i nie mieć do siebie żalu. Prawie wyszło. 'Prawie', bo nastąpił mały incydent: Człowiek głaskał skórę na twarzy P. i nagle ją pocałował. A ona ten pocałunek odwzajemniła i wtuliła się w niego jak tylko umiała. Czuła, że jest zakochana, chociaż tak bardzo nie powinna. Potem okrzyczała Człowieka, iż tak nie można, przecież nie są razem i powinien się opanować. A tak bardzo chciała przytulić się do niego drugi raz. A potem trzeci i czwarty.
Następnego dnia P. wróciła do rodzinnego miasta, gdzie umówiła się ze znajomymi. Był wśród nich Przyjaciel. Nieznanego zabrakło. Po miłej dwugodzinnej pogawędce Przyjaciel uparł się, żeby odprowadzić P. sam na sam do domu. W drodze przytulił dziewczynę, bo dygotała z zimna. W pewnym momencie przystanął i objął. A potem pocałował. P. znów nie protestowała, chociaż chyba nie czuła tego co podczas pocałunku z Człowiekiem. Ot, po prostu miło. Potem całował jeszcze na pożegnanie.
To, co się stało, uświadomiła sobie dopiero w domu. Wtedy zaczął się problem - Człowiek czy Przyjaciel? Rzuciła Człowieka, a Przyjaciel jej się podoba. Człowiek był wobec niej bardzo niesprawiedliwy, a Przyjaciel zawsze ją wspierał i pocieszał. Siedząc wraz ze swoją siostrą, dyskutowały na temat tego drugiego. Ideał - zdolny, przystojny i chyba lubi P. Co zrobić? Angażować się? Nie? Była podekscytowana, a jednocześnie martwiła się tym, że jej ciało mówiło tego wieczora, że to nie to, czego szuka. Rozum odpowiadał, że to jednak właśnie to. Zasnęła z mętlikiem w głowie.
I nadeszło dziś. Nie działo się nic wartego uwagi, dopóki nie odczytała wiadomości od Człowieka. Była bardzo osobista i smutna. Pisał, że co wieczór czyta kartki od Niej, że tęskni i że uświadomił sobie jak bardzo jej mu brakuje. Obiecywał kosz tulipanów, chciał wyjść do kina i teatru, gromadki dzieci i wielu innych rzeczy, które wywoływały u P. uśmiech, choć wcześniej nie chciał się na nie godzić. Ale P. uznała, iż tylu miesięcy zawodów nie da się zrekompensować jednym smsem. Bo ona chce czynów, nie słów. I daje mu czas, ale nic nie obiecuje.
Bo wiesz, Ty tam, ona nic już nie wie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz